Jakieś 10 lat temu na lato udałem się z kilkoma znajomymi na wieczorny koncert, który odbywał się nad Jeziorem Sławskim z okazji Dni Sławy, ale zanim zapadł zmrok poszliśmy na pomost żeby popatrzeć na wodę, ludzi i generalnie porozmawiać, pośmiać się i mieć dobry czas.
Dziwne zjawisko atmosferyczne zaobserwowaliśmy stojąc na pomoście. Jakieś 50 metrów nad wodą leciała czarna ale częściowo przejrzysta chmura i nie było by w tym nic nadzywczajnego, gdyby nie fakt, że chmura leciała w przeciwnym kierunku do wiatru, i co ciekawe chmura poruszała się stosunkowo szybko w kierunku sceny koncertowej wzniesionej na pobliskiej plaży.
Po chwili chmura zniknęła z naszego pola widzenia i poszliśmy w kierunku sceny, ponieważ przygotowania do koncertu właśnie się kończyły, i tysiące ludzo było już tam zgromadzonych. Zmrok już zapadł, scena była umiarkowanie oświetlona, i z głośników wydobywały się bardzo głośne i nie przyjemne dla ucha dźwięki z prób instrumentów.
Stałem dość daleko od sceny na niewielkim wzniesieniu, bo generalnie nie lubię przebywać w tłumach i gdy spojrzałem na ludzi, a zwłaszcza na scenę to ogarnął mnie strach jakiego jeszcze nigdy w życiu nie doświadczyłem. Odniosłem wrażenie, że na scenie otworzył się portal do piekła.
Usiadłem na ławce żeby przeanalizować tę sprawę i błądząc wzrokiem po ludziach ujrzałem w tłumie przepiękną dziewczynę o blond włosach. Nasz wzrok przez krótką chwilę się spotkał i pomyslalem, że niedawno widziałem i słyszałem piekło, a teraz widzę namiastkę nieba w formie anioła.
Po chwili wstałem i poszedłem jak najdalej od tego miejsca do restauracji i zamówiłem sobie herbatę. Siedziałem na dużym tarasie z którego rozpościerał się piękny widok na całe jezioro, i nagle zobaczyłem lecący nad wodą bardzo jasny, ale mały punkt który przemieszczał się podobnie jak czarna chmura jakieś 50 metrów nad powierzchnią wody i też leciał w kierunku sceny.
Koncert skończył się jakąś godzinę później i krótko po północy jechaliśmy już w kieriunku naszych domów. Na drugi dzień zacząłem myśleć nad tym co zaobserowalem nad jeziorem Sławskim i w internecie znalazłem wzmiankę, że przed i podczas II wojny, III Rzesza Niemiecka przeprowadzała nad tym zbiornikiem wodnym jakieś doświadczenia z pojazdami wodnymi lub latającymi. Szczegółów niestety nie znam.
Możliwe że gdzieś w pobliżu lub pod wodą, znajduje się do teraz jakieś źródło energii lub jakaś aktywna baza, z której sporadycznie wylatują bardzo zaawansowane obiekty latające zbudowane przez Niemców i to co uznałem za czarną chmurę i lecącą gwiazdę były tymi obiektami.
Tej opcji nie można całkowicie wykluczyć, bo w całej europie jest wiele podobnych miejsc w których Niemcy prowadzili jakieś super tajne badania nad egoztycznymi źródłami energii i zaawansowanymi maszynami latającymi. Słynny latający pojazd tzw. Glocke/Dzwon był ponoć zbudowany gdzieś w Sudetach, w głębokich tunelach wydrążonych w górach.
Wracam jednak do zjawisk zaobserowanych nad Jeziorem Sławskim i te cztery bardzo ciekawe fenomeny, a mianowicie czarną chmurę, diabelską scenę jak ją nazwałem, piękną dziewczynę i lecącą gwiazdę można podzielić na dwa. Dwa pierwsze należą do kategorii złej, natomiast dwa drugie do dobrej, i sądzę że są to zjawiska metafizyczne nie z tego świata.
Tysiące ludzi zgromadzonych na koncercie, nieświadomie przyciągnęło dwa pierwsze do naszego ziemskiego wymiaru, biorąc udział w masowej imprezie podczas której pili dużo alkoholu, było głośno, wulgarnie i generalnie myśli większości ludzi tam zebranych, znajdowały się na b. niskiej częstotliwości, która przyciąga zło jak magnes żelazo.
Warto dodać, że tam gdzie pojawia się zło, tam dobro wkrótce też się pojawia, bo pomiędzy tymi dwoma siłami trwa nieustanna wojna i sporadycznie ten nadprzyrodzony konflikt, można zaobserwować w naszym wymiarze. Mnie udało się dostrzec kilka aspektów tego dualistycznego konfliktu, przed i w trakcie trwania zbiorowej imprezy nad jeziorem Sławskim.
Nasze myśli posiadają wielką moc, są bodajże najpotężniejszą siłą w całym kosmosie, bo myśli zamieniają się w słowa, a słowa w czyn i cała rzeczywistość materialna w jakiej obecnie żyjemy, jest produktem naszych myśli.
W 21 wieku znajdujemy się w znacznie gorszym położeniu niż ludzie 100 lat temu i wcześniej, ponieważ wtedy wywoływanie złych mocy odbywało się tylko w kościołach, meczetach, synagogach lub w innych budynkach sakralnych. Dlatego kiedyś wojen było znacznie mniej, natomiast teraz prawie każdy człowiek na ziemi mimowolnie bierze udział w wywoływaniu zła, i przemocy na świecie jest coraz więcej.
Jeszcze do niedawna skutecznym narzędziem do przywoływania zła za pomocą naszych myśli była TV, ale obecnie genialnym urządzeniem okazał się telefon komórkowy z którym prawie nikt się nie rozstaje, i z ekranów telefonów do naszych mózgów płynie rzeka zła w każdej możliwej formie, dosłownie 24 na dobę.
Na przełomie 19 i 20 wieku po ponad 2 tysięcznej przerwie, wskrzeszono ponownie zawody sportowe w formie Olimpiady, ale nie ze względu na nostalgię za utraconym pięknem Hellenistycznej Grecji, ale po to tylko aby wydobyć z tysięcy ludzi obserwujących zmagania sportowe na stadionach i przed ekranami TV, potężną porcję emocji. I są to przeważnie emocje skażone przekleństwami i nienawiścią, kiedy ulubiona drużyna lub sportowiec przegrywa.
Niektóre dyscypliny sportowe są już tak krwawe i brutalne, że niebawem przybiorą formę walk Gladiatorskich jakie odbywały się w antycznym Imperium Rzymskim, i znając ludzką wrodzoną rządzę krwi, ludzie będą tym barbarzynstwem zachwyceni. Potężne Imperium Rzymskie upadło tylko z tego powodu, i jeżeli się nie zmienimy to naszą cywilizacje czeka jeszcze gorszy los, bo za pomocą technologii stworzymy na tej jeszcze pięknej Ziemi i perle kosmosu piekło, z którego nasze dusze już nigdy nie uciekną.
Można zmienić świat na lepszy i jestem pewien, że dobrymi myślami ludzie są w stanie stworzyć ten przysłowiowy raj na ziemi, ale zmianę świata trzeba zacząć od zmiany samych siebie, a to jest najcięższa walka jaką człowiek może stoczyć.